Odpowiedź na potrzebę czasu może być wynikiem roztropnego spojrzenia na rzeczywistość, w której człowiek żyje i której nie wybiera. Może być jednak konsekwencją naiwnej zgody na świat i dopasowaniem się do jego krzyku. A przecież nie chodzi tu ani o powierzchowną równość, ani pusty gest. Nie ma powodu, dla którego ryzyko powierzchownego odczytania potrzeb świata miałoby ominąć kwestię dopuszczenia kobiet do posług lektoratu i akolitatu. Bardzo wyraźnie przecież wybrzmiewa dziś żądanie prostej symetrii płci, rozmycia, zanegowania różnic. To wołanie na głębszym poziomie jest upomnieniem się o zachwianą równowagę we wzajemności docenienia, ale także zależności życia, równoważnego położenia siebie na szali (zgodnie z poleceniem „Bądźcie wzajemnie sobie poddani”). I tu nie chodzi o to, żeby coś z jednej szali zdjąć, tylko o to, żeby waga drugiej była zbliżona. Idąc tropem słów Benedykta XVI, uznanie dla wkładu kobiet, należy wywieść z posłuszeństwa prawdzie i wzoru Maryi, która zachowuje równowagę między racjami uczuć i rozumu, ujmuje całość życia ludzkiego. W tej optyce, powiększenie przestrzeni dla obecności kobiet byłoby związane z ich zdolnością do dostrzegania oraz upominania się o trwanie i wartość człowieczeństwa.
Descargar archivos
Normas de citación
Licencia
Esta obra está bajo una licencia internacional Creative Commons Atribución-NoComercial-CompartirIgual 4.0.